Udostępnij ten artykuł.

Robert Edwin Peary i wyprawa na Biegun Północny

Robert Edwin Peary i jego wyprawa organizowana w celu eksploracji bieguna północnego okazała się bardzo dużym wyzwaniem zarówno dla podróżników, jak i uczestniczących weń psów. Eksploracja bieguna miała przyczyny czysto naukowe - badacze chcieli dokładnie opisać te niezdobyte dotąd obszary geograficzne i usystematyzować wszelkie informacje odnoszące się do tych regionów.
Wyprawa ruszyła w 1871 roku. Załoga składała się z 32 członków - 24 podróżników oraz 8 psów zaprzęgowych.

Robert Edwin Peary i wyprawa na Biegun Północny

Jednym z wielu psów Payera był mały pies imieniem Sumbu. Pies był zupełnie nieprzyzwyczajony do klimatu panującego w okolicach koła podbiegunowego i nigdy nie przystosował się do trybu pracy psów eskimoskich. Zaprzęgowe psy eskimoskie doskonale znały specyfikę swojej pracy i nie rozpraszały ich sygnały płynące z otoczenia. Sumbu był jednak inny i w momencie, kiedy zobaczył przelatującą mu nad głową mewę, natychmiast ruszył w pogoń. Jako, że zagubienie się w rejonach koło podbiegunowego było sprawą niezwykle prostą, Sumbu nigdy nie został odnaleziony i dokonał swojego żywota w tych zimnych rejonach świata.

Bohaterstwo dwóch psów

Członkowie austriacko-węgierskiej wyprawy Roberta Edwina Peary bardzo wiele zawdzięczają eskimoskim psom zaprzęgowym. Gdyby nie ich zmyślność i rezolutne działanie jeden z marynarzy prawie na pewno skończyłby życie w skalnej rozpadlinie. W czasie długiego przemarszu po rejonach arktycznych sanie ciągnięte przez psy wpadły w głęboką lodową rozpadlinę. Marynarz spadł na skalną półkę, zaś psy zawisły na uprzężach. Długotrwałe pozostawanie w takiej pozycji równało się śmierci.
Ekipa ratownicze przybyła na ratunek dopiero po czterech godzinach. Jak się okazało, psy Roberta Edwina Peary uwolniły się ze śmiertelnego uścisku i jakimś sposobem skoczyły na szklaną półkę. Dzięki przytuleniu się do marynarza i wzajemnemu przekazywaniu ciepła, nie odniosły poważniejszych obrażeń i same odnalazły drogę do domu.

Robert Edwin Peary zdobywca Bieguna Północnego

Robert Edwin Peary (1856-1920), Londyn 1909

Robert Edwin Peary i sposób działania jego psów

Robert Edwin Peary miał w swojej ekipie kilkoro psów. Niektóre z nich specjalizowały się w ciągnięciu sań, inne zaś szukały najprostszej drogi do celu. Dzięki zastosowaniu powyższej techniki podróż odbywała się sprawnie i bez większych zakłóceń.

Grób rodziny Peary

Nagrobek Roberta Edwina Peary i jego żony Josephine Diebitsch Peary w Arlington w Wirginii, Stany Zjednoczone.


Psy R.E.Peary nie otrzymały jednak dostatecznej nagrody za podejmowane trudy. W czasie transportu psów łodzią ujawniła się u nich choroba morska. Zwierzęta mocno odczuwały jej skutki i wprawiały łódź w niesamowite drżenie. Marynarze musieli podjąć trudną decyzję - mogli albo pozbyć się psów, albo sami stracić życie w zimnym morzu. Psy zostały pozostawione na krze, gdzie czekała je pewna śmierć.

Fridtojof Nansen

Innym podróżnikiem, który chciał znaleźć najprostszą i najkrótszą drogę na biegun północny był Norweg - Fridtojof Nansen. Jako, że inspiracją dla jego podróży były zabiegi eksploracyjne Payera, nie poświęcamy temu podróżnikowi osobnego rozdziału. Warto jednak wspomnieć, że w przeciwieństwie do Payera w znacznie większym stopniu zawierzył psom eskimoskim i zaangażował je do swojej wyprawy w znacznie większej liczbie. Kilkadziesiąt czworonogów miało ciągnąć lekkie kajaki, z których wyprawa mogłaby skorzystać na każdym etapie podróży. Oczywiście, kajaki były o wiele lżejsze aniżeli łodzie wykorzystywane przez Payera, w związku z czym psy już od początku skazane były na śmierć na lodowej pustyni. Nie istniała realna szansa, że wrócą wraz ze swoimi podróżnikami do rodzinnego domu.

Ilustracja z 1897 roku a na niej Fridtjof Nansen z psami

Fridtjof Nansen z psami

Nansen na własne oczy przekonał się, że Samojedy są zwierzętami dzikimi i kierują się naturalnymi instynktami. W obozie wielokrotnie dochodziło do otwartych walk pomiędzy czworonogami, które z reguły kończyły się śmiercią jednego z nich. Psy rywalizowały o wszystko- począwszy od pokarmu, skończywszy na miejscu spoczynkowym. Przyuczenie i wyszkolenie zwierząt zabrało trochę czasu. Nansen dopiero po roku zdecydował się na zorganizowanie regularnej wyprawy na biegun północny. Przebieg wyprawy może zmrozić krew w żyłach nawet najtwardszego człowieka. Psy były od początku nieludzko traktowane - bite, głodzone i zabijane. Szczątki zabitych psów były podawane innym stworzeniom, które początkowo wzbraniały się przed konsumpcją swoich pobratymców. Nie budzi wątpliwości fakt, że wszystkie podróże na koło podbiegunowe związane były z nieludzkim traktowaniem zwierząt i odarciem podróżników ze człowieczeństwa.

Tagi artykułu: