Psy wpadają we wnyki kłusowników

- Rocznie znajdujemy kilkaset sideł i potrzasków - mówi Wojciech Jaroń z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Katowicach. We wnyki wpadają nie tylko dzikie zwierzęta, ale także psy. W ostatnich dniach w mediach pojawiła się informacja o paralotniarzu, Grzegorzu Misiaku, który latając nad Kościelcem, wypatrzył coś niepokojącego:  Na ziemi, obok wbitego w nią kołka i przymocowanego do niego drutu, leżało czarne zwierzę. Łapę miało opartą o ten kołek, ale się nie ruszało. Zwierzę okazało się psem – było martwe. Policjanci, którzy przyjechali na miejsce, stwierdzili, że wnyki w tych okolicach nie są rzadkością. Trwają poszukiwania człowieka odpowiedzialnego za ich rozstawienie.

- Za samo posiadanie wnyków czy potrzasków grozi do roku pozbawienia wolności - wylicza Wojciech Jaroń z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Katowicach. - Za ich użycie może to być nawet pięć lat.

Teraz kilka słów o działaniu wnyków. Zwierzę, które zostanie złapane w sidła, ginie w męczarniach. Nie może oswobodzić się z drucianej pętli, która za każdym pociągnięciem coraz mocniej zaciska się na szyi. Jeżeli do pułapki złapie się lis, zdarza się, że jest gotowy wyrwać się z pułapki za wszelką cenę, zostawiając w niej łapę.

Za zabicie tzw. drobnej zwierzyny, np. zająca wymierzana jest kara w wysokości do 1 tys. zł. Za dzika - 2,3 tys. zł, Za sarnę 2 tys. a za jelenia 5,8 tys.

we wnyki kłusowników wpadają także psy, psy we wnykach, pies w potrzasku, psy wpadają we wnyki kłusowników, kłusownictwo,

Zobacz także: