Zobacz także:
Przygody psa Cywila to młodzieżowy serial telewizyjny, który stał się inspiracją dla późniejszych produkcji kinowych. Trudno wytłumaczyć, dlaczego zszedł z anteny po wyemitowaniu zaledwie siedmiu odcinków. Serial opowiadał o przygodach dzielnego psa Cywila i jego opiekuna – sierżanta Walczaka.
Owczarek niemiecki o wdzięcznym imieniu Cywil początkowo miał zostać psem policyjnym, jednak na skutek nadwyżki psów w ośrodku treningowym został oddelegowany do Domu Dziecka, gdzie miał spełniać rolę maskotki. Rezolutny Owczarek nie chciał jednak spędzać reszty życia na bawieniu dzieci i szybko uciekł z sierocińca. Sierżant Walczak, milicjant z oddziału zajmującego się szkoleniem psów policyjnych, zdecydował się wziąć psa w opiekę i przysposobić do pełnienia funkcji służbowych.
Odcinki
Pierwszy odcinek serialu nosi tytuł "Trudne dzieciństwo". Akcja rozpoczyna się przed narodzinami szczenięcia. Dowiadujemy się, że Cywil nie został przyjęty do ośrodka szkoleniowego psów milicyjnych, gdyż był siódmym szczenięciem w miocie, a standardy hodowlane w ośrodku dopuszczały zaledwie sześcioro szczeniąt w miocie. Sierżant Walczak, chroniąc zwierzę przed rychłą śmiercią, podrzuca je do budy wiejskiej suki.
Jako, że sierżant popełnił samowolkę i nie dostosował się do zaleceń swojego przełożonego, koledzy z ośrodka donieśli o tym komendantowi, który – jak się później okazało – nie ukarał podwładnego, ale jeszcze pozwolił na przyjęcie Cywila do szeregów milicji. Pies wykazywał się bowiem niespotykaną inteligencją i był bardzo pojętny. Kolejne odcinki serialu budowane są na podobnych zasadach konstrukcyjnych. Pies i sierżant tropią zbiegów, ujawniają nielegalne procedery i rozwiązują zagadki o podtekście kryminalnym.
Pierwowzorem dla Cywila był pies reżysera, Krzysztofa Szmagiera, imieniem Bej. Przez długi czas ekipa filmowa posługiwała się właśnie tą nazwą, zmieniając ją dopiero pod koniec produkcji.
Na jakie problemy napotykała ekipa w czasie kręcenia odcinków?
Rzeczywiście mnóstwo było problemów podczas realizacji. Jak np. zmusić sześcioro małych psiaków (bo tyle było ich w budzie, gdzie wychowywał się nasz bohater), aby wszystkie na raz, nie rozłażąc się, spojrzały w górę na kamerę ? Zamysł wprost nie do wykonania. Pies nie aktor, nie da sobie wytłumaczyć, ze właśnie takie ujęcie jest potrzebne. Albo jak doprowadzić do tego by mały Bej w odpowiednim momencie obejrzał się za swym odchodzącym panem ?
Czyniono to w ten sposób, że na dany znak ktoś szeleścił papierkiem od cukierków (które Bej bardzo lubił) i wtedy pies odwracał głowę w tym kierunku. Ale po każdym szeleście trzeba było psa tym cukierkiem częstować. Wreszcie Bej miał dość słodyczy i przestawał reagować na szelest. Takie częste podawanie psu słodyczy miało tragiczny dla niego finał. Pies zapadł na wątrobę i trzeba było go uśpić.
…
[Cywil] nawet wskakiwał do pracującego helikoptera, czego nie robi pies policyjny, bo zatyka go pęd powietrza, temperatura i smród spalin. Bej (Cywil) miał charakter gwiazdy. Na hasło "Cisza, kamera!", szybko zorientował się, że to on jest w tym biznesie najważniejszy. Przybiegał niewołany nawet do scen z samymi aktorami, więc najpierw zamykaliśmy go w samochodzie, a kiedy się za bardzo pieklił, sadzaliśmy go u nóg kamery, żeby mu się wydawało, że "gra".
źródło zdjęcia tvp.pl