Psy na biegunie północnym – Wyprawa Cooka
Wyprawa na biegun północny stanowiła sprawdzian umiejętności zarówno dla ludzi, jak i dla zwierząt. Jako, że wyprawa Cooka okazała się z gruntu nieprzemyślana, a zapasy żywnościowe źle wymierzone, ludzie i psy stanęli przed bardzo trudnym zadaniem. Uczestnicy wyprawy musieli przeżyć w nieludzkim warunkach i odpowiedzieć sobie na wiele pytań odnoszących się do sfery człowieczeństwa i granic ludzkiej wytrzymałości.
Pomimo, że w wyprawie Cooka wzięło udział 26 psów, żaden z nich nie przeżył wyprawy i żaden nie powrócił do domu. W czasie ekspedycji kilkoro czworonogów zostało zjedzonych przez podróżników - stanowiło to jednak przejaw wyższej konieczności.
Musieliśmy, zatem – pisze Cook – zwyciężyć albo zginąć” i dodaje: ”Śnieg był naszym łóżkiem, a lód naszą poduszką (Cook 1991, str.50). Żywili się już tylko suszonym mięsem i łojem, kiedy 21 kwietnia w niekończącym się marszu przybyli do okolicy, w której cień przez 24 godziny doby miał wciąż taką samą długość. Dla Cooka nie ulegało wątpliwości, że dotarł do bieguna północnego: „Tylko na biegunie albo w jego bezpośrednim sąsiedztwie cień może w każdej godzinie dnia mieć tę samą długość, bo tylko tam słońce, o ile jest widoczne, przez całą dobę stoi nad horyzontem mniej więcej na jednakowej wysokości. Byliśmy więc na czubku ziemi – biegunie północnym, zakończeniu osi, wokół której obraca się nasz świat. Ale w jakże smutnym, jakże beznadziejnym miejscu się znaleźliśmy! A właśnie ono już od tak dawna rozpalało żądze zdobycia go! Nie było tu ziemi, życia- niczego, co by mogło wydobyć ten centralny punkt na naszej kuli ziemskiej z ponurego bezmiaru dryfujących lodów. Byliśmy jedynymi oddychającymi stworzeniami w tym martwym, lodowym świecie (Cook 1951, str.51).
Psy na biegunie północnym - Rezultaty
Wyprawa Cooka trwała kilkadziesiąt dni i nie jest do końca wiadome, czy zakończyła się sukcesem. Naukowcy i badacze poddają w wątpliwość osiągnięcie Cooka, gdyż w zapisach odnoszących się do zdobycia bieguna północnego, brakuje części danych metrycznych i dokładnych wyliczeń. Niemniej, nie budzi wątpliwości fakt, że wyprawa była wielkim osiągnięciem człowieka i dowodem jego wielkiej determinacji.
Mieliśmy jeszcze jedenaście wiernych psów do sań, które wszystkie jak i my, były na pół zagłodzone. Ocalały one ze sfory liczącej 26 psów; pozostałe były zjedzone. Kochaliśmy tych wychudzonych, kudłatych towarzyszy walki z lepszych dni. Choć były potomkami zaledwie na pół oswojonych wilków, psy te dotąd ratowały nam życie. Każdy pies był osobistym przyjacielem dla jednego z nas. Miały znużony i zaniedbany wygląd, a ubytek sił tych dzielnych stworzeń był szczególnie zniechęcający. Od tygodni psy zwieszały ogony i skomlały tylko półgłosem, zamiast robić ożywczy hałas swoimi walkami, albo donośnym szczekaniem. Kiedy pies eskimoski milknie albo rezygnuje z walki, to jego życie nie jest nic warte(Cook 1951, str.65).
Psy na biegunie północnym - poświęcenie psów Cooka
Nie ulega wątpliwości, że jedynie poświęcenie psów zaprzęgowych sprawiło, że ekspedycja powróciła ze swojej wyprawy. W czasie powrotu, kiedy wszyscy byli skrajnie osłabieni i wycieńczeni, psy zwąchały zdobycz i udały się w pogoń za nią. Dzięki ich ofiarności członkowie ekspedycji mogli zastrzelić niedźwiedzia polarnego, którego później przyrządzili i zjedli. Nie ulega wątpliwości, że ten przejaw bohaterstwa psów przyczynił się do szczęśliwego powrotu wyprawy.
Członkowie ekspedycji, pomimo wielkiego przywiązania do zwierząt, nie mogli ich jednak zabrać na łódź i dostarczyć bezpiecznie na ląd. Decyzja była bardzo trudna, jednakże wobec wyboru życia ludzkiego, a życia psów uczestnicy zdecydowali się na wybór tego pierwszego. Cook nie zapomniał jednak swoich dzielnych towarzyszy i w swojej relacji z podróży wielokrotnie wspominał wierność i wielkie oddanie psów.