Niewiele osób pamięta, że w dawnych czasach psy na równi z końmi pełniły funkcje zwierząt pociągowych i zaprzęgowych. Konie pozostawały w posiadaniu ludzi zamożnych, którzy byli w stanie przeznaczyć sporą część majątku na ich kupno. Zakup jednego konia stanowił zbyt duże obciążenie dla wieśniaków, zatem musieli oni znajdować tańszy „substytut” zwierzęcia, które wykonywałoby cięższe prace. Pies był idealnym rozwiązaniem dla zwykłego, szarego człowieka. Doskonale orientował się w przestrzeni miejskiej i bez słowa napominania zatrzymywał się w określonych punktach rozładunkowych.
Psy pociągowe wydawały się wyjątkowo przydatne do rozwożenia towarów po mieście i dostarczaniu przesyłek. Handlarze ładowali na wózki określone towary i zapędzali psy do ich ciągnięcia. Czas pomiędzy rozładunkiem towaru i zorganizowaniem miejsca do handlu był czasem wolnym dla psów. Psy były spuszczane ze smyczy i szukały jedzenia oraz odpadków.
Zwierzęta pociągowe w miastach nie były regularnie karmione wynikało to zarówno ze zubożenia właściciela, jak i ich skąpstwa. Warto pamiętać, że współczesny poziom relacji psa i człowieka jest wynikiem długiej ewolucji mentalności ludzkiej. W wiekach przeszłych ludzie traktowali zwierzęta w sposób przedmiotowy i nie żywili doń jakichkolwiek uczuć. Pierwszą cechą zwierzęcia winna być użyteczność. Psy chore i stare były zazwyczaj zabijane, gdyż żywienie ich zupełnie nie kalkulowało się handlarzom i kupcom.
Sprzedawcy mleka i odpoczywający pies pociągowy
Psy pociągowe w Niemczech
Psy pociągowe cieszyły się ogromną popularnością na terenie Niemiec. W Berlinie i Saksonii na każdej ulicy można było spotkać fury z zaprzężonymi psami. Sprawą godną zauważenia była jednak wielkość fur. Psy, jako zwierzęta zupełnie nieprzystosowane do spełniania tego typu obowiązków, były zaprzęgane do wozów, na których znajdowało się nieraz kilkaset kilogramów towarów. Dopiero ustawa z XIX wieku ograniczyła samowolę handlarzy i właścicieli psów oraz ustanowiła pewne bariery odnoszące się do sposobu eksploatacji zwierząt. Psy mogły ciągnąć jedynie wozy o ograniczonej ładowności. Niedopuszczalne również było, aby na wozach zalegali ludzie. W okresie letnim każdy właściciel psa był obowiązany podawać psu wodę. W okresie zimowym zaś musiał mieć do dyspozycji koc i podkładkę.
W Niemczech przez długi czas nie respektowano tych nakazów. Dopiero przed II Wojną Światową poczęto coś robić w tej kwestii i surowo zabroniono wykorzystywania zwierząt. W Anglii ów zakaz wszedł o wiele wcześniej - już w XIX wieku.
Eskimoskie psy pociągowe
O ile Europejczycy mogliby sobie poradzić bez psów pociągowych, o tyle ludy syberyjskie były od tychże całkowicie uzależnione. Syberyjskie psy zaprzęgowe były wykorzystywane do ciągnięcia sań. Przemierzały bardzo długie dystanse i musiały radzić sobie ze zmiennymi warunkami pogodowymi. Pomimo wykańczającej pracy, nie były traktowane w sposób należyty. Od wiosny do późnej jesieni hasały po polach i musiały samodzielnie zdobywać pokarm. Dopiero pod koniec września były zapędzane do wioski i przywiązywane do pali. Właściciele dostarczyli im same ochłapy, które trudno było nazwać jedzeniem. Aby psy powróciły do swojej wyjściowej formy i pozbyły się tłuszczu zgromadzonego w okresie letnim, właściciele celowo je głodzili. Przez większość czasu zwierzęta wyglądały jak chodzące szkielety.
Psy pociągowe ciągnące wózek z warzywami na targ
Szczenięta eskimoskie
Szczenięta syberyjskie wprowadzano do „obiegu” w bardzo brutalny i bezceremonialny sposób. Tuż po narodzinach szczenięta i sukę umieszczano w głębokiej jamie. Przebywały tam przez cały czas aż do osiągnięcia szóstego miesiąca życia. Wtedy po raz pierwszy zaprzęgano je do sani i przyuczano do ciągnięcia. Psy znały tylko dwie strony życia swoją jamę oraz ciągnięcie sań. Nie dziwi, zatem fakt, że psy nie przywiązywały się zbytnio do właścicieli. Ba, żywiły do nich szczególną niechęć i nie wchodziły w żadne interakcje. Eskimosi - pomimo tego, że zwierzęta odgrywały tak znaczącą rolę w ich życiu nie byli w stanie traktować ich jak członków swojej osady.