Psy ratownicze są wykorzystywane do działań w terenie, np. poszukiwania osoby zaginionej w lesie, na gruzowisku czy w budynku. Ich głównym zadaniem jest wskazanie miejsca przebywania żywych osób.
Psy ratownicze na zwłoki są powszechnie wykorzystywane w ostatnim etapie akcji ratunkowej. W czasie pracy na gruzowisku wskazują miejsce zakopania zwłok lokalizując je po zapachu. Czworonogi mogą także swobodnie tropić zwłoki w wodzie, wspomagając działania grup wodno-nurkowych. Trudno to sobie wyobrazić, niemniej już z łódki dobrze wyszkolony pies jest w stanie wyczuć zapach ciała topielca, które znajduje się kilka metrów pod wodą. To znacznie zawęża obszar poszukiwań i skraca czas pracy nurków. Poniżej zamieszczamy opisy dwóch akcji ratowniczych z udziałem psów na zwłoki.
Zabrze
16.01.2010 r. wybuch gazu spowodował zawalenie się pierwszego piętra, stropu i dachu kamienicy przy ulicy Andersa. SGPR została zadysponowana do przeszukania gruzowiska. Na miejsce udało się 8 ratowników, 2 psy ratownicze specjalności gruzowiskowej oraz 1 pies do wykrywania zapachu ludzkich zwłok. Wstępne informacje mówiły o odnalezionych trzech osobach rannych i jednej ofierze śmiertelnej. Po przybyciu i rozpoznaniu budynku pod względem bezpieczeństwa przewodnicy Michał Hofman i Maciej Kumorek wprowadzili na gruzowisko psy ratownicze, które nie wykazały obecności żywych osób pod gruzami. Dwukrotne przeszukanie potwierdziło tę informację. Do przeszukania niszy w strukturze gruzowiska wykorzystano kamerę endoskopową z kosza drabiny. Nie stwierdzono obecności dodatkowych osób pod gruzami. Bilans katastrofy to trzy osoby ranne i jedna zabita.
Pracujący pies ratowniczy na zwłoki
Szczekociny
Katastrofa kolejowa pod Szczekocinami była pierwszą tak dużą akcją dla SGPR z Jastrzębia-Zdroju. 3.03.2012 r. do miejscowości Chałupki, w której doszło do zderzenia dwóch pociągów osobowych, wyruszyły m.in. dwa zastępy jastrzębskiej PSP: 12 ludzi, 5 psów ratowniczych i 1 pies zwłokowy. W początkowej fazie akcji wydobyto 14 ciał. Lokalizację jednej z ofiar potwierdzono przy użyciu kamery wziernikowej, jednak ze względu na umiejscowienie niemożliwe było jej wydobycie. Ingerencja we wrakowisko mogła spowodować naruszenie stabilności wagonów, co stwarzało zagrożenie dla ratowników. Ofiarę wydobyto następnego dnia, wykorzystując ciężki sprzęt kolejowy.
Lipie
Październik 2013. LIPIE. Gdyby nie pies zwłokowy imieniem Gimi Gimkhana, pracujący ze swoim przewodnikiem Witoldem Sierackim ze Stowarzyszenia Cywilnych Zespołów Ratowniczych z Psami STORAT, zwłok mężczyzny prawdopodobnie by nie odnaleziono.
W październiku ubiegłego roku dwóch mieszkańców Rogoźnicy wracało do domów przez pola. Jeden z nich miał już nigdy nie wrócić do swojego domostwa. Kolega domyślił się, że coś jest nie w porządku już następnego dnia. Zaczął go szukać na własną rękę. Poszukiwania trwały już kilka dni, kiedy o całej sprawie dowiedział się Witold Sieracki. Postanowił pomóc i szybko udał się w teren ze swoim psem. - Zgłosiłem zaginięcie do STORAT-u, a tam z kolei skontaktowano się z policjantami, którzy wyrazili zgodę na moje poszukiwania – opowiada. Po godzinnych poszukiwaniach pies wrócił do przewodnika – okazało się, że znalazł zwłoki mężczyzny. W rowie melioracyjnym zarośniętym gęstymi trawami pies wskazał zwłoki. Będzie przeprowadzona sekcja zwłok mężczyzny, ale wstępnie wiadomo, że nie było udziału osób trzecich – mówi Edyta Lenart, szefowa Prokuratury Rejonowej w Rzeszowie.
Ratownicy z psem
Specyfika pracy psów na zwłoki
Psy zwłokowe przechodzą ten sam cykl szkoleniowy co wszystkie psy ratunkowe. Różnica polega jedynie na lokalizowaniu innego rodzaju bukietu zapachowego w przeszukiwanym terenie. Niektóre psy mogą być szkolone zarówno pod kątem wyszukiwania osób zaginionych, jak i zwłok. Zalecane jest jednak zawężenie specjalizacji do jednej dziedziny.
Przykładowo, w Stanach Zjednoczonych psy bywają wysyłane do przeszukania konkretnego terenu z komendą na lokalizowanie wyłącznie zapachu związanego z człowiekiem żywym. Dopiero po otrzymaniu kolejnej komendy lokalizują tylko zapach związany z martwymi ludźmi. W Czechach natomiast, pies, który ma przeszukać konkretny teren, dostaje komendę (szukaj rewir) i lokalizuje każdy zapach. Za jednym zamachem może zatem znaleźć osoby żywe i martwe.
Andrzej Górowski, ratownik GOPR, relacjonuje, jak wygląda praca psów na zwłoki: Osobiście oglądałem pracę tych psów i są pewne minusy tej metody po pierwsze przewodnik musi mieć kontakt wzrokowy z psem cały czas (nie zawsze jest to możliwe), nie może być mowy o złym tzn. „Czytaniu psa” (błędne odczytanie zachowania się psa może skutkować wielogodzinnym zaangażowaniem kilku lub kilkunastu ludzi a efektem mogą być zwłoki ludzkie, dla których te kilka godzin nie miało żadnego znaczenia, natomiast kilka metrów dalej może przebywać inna osoba, która jeszcze żyje). Tak szkolone psy czeskie w inny sposób „pokazują „ zapach martwej osoby długo celebrują to miejsce i są uczone w pozycji siat lub waruj szczekać ( w większości przypadków były to pojedyncze lub kilka po sobie następujących bardzo wolnych szczeknięć) natomiast na żywe osoby reagują żywo wylewnie i radośnie, dlatego przewodnik musi mieć kontakt, aby określił, co pies znalazł (priorytety i taktyka).
psy ratownicze na zwłoki, psy ratownicze na zwłoki