Irlandzki sąd wydał nakaz o uśpieniu psa

Urszula Gralczyk, Polka samotnie wychowująca 9-letniego syna, od ponad siedmiu lat mieszka w niewielkim irlandzkim miasteczku Carlow. Jeszcze do niedawna rodzina wiodła spokojny żywot wraz ze swoim ukochanym czworonogiem Tajfunem. Wszystko się zmieniło, kiedy sąd zdecydował, że jej pies rasy amerykańska akita ma zostać uśpiony. Polka od początku uznała wyrok sądu za niesprawiedliwy.  Pies został uśpiony, gdyż ugryzł sąsiadkę Urszuli Gralczyk. Polka tłumaczy natomiast, że Tajfun jedynie się bronił, po tym jak sąsiadka go uderzyła. Po incydencie właścicielka została zatrzymana przez policję. Twierdzi, że była szykanowana. 

"Proszę o natychmiastową reakcję MSZ w skandalicznej sprawie pani Urszuli Gralczyk zamieszkałej w Carlow w Irlandii. Ambasada Polska w Dublinie nie podjęła żadnych kroków żeby pomóc naszej obywatelce" – alarmowali ministra Sikorskiego autorzy apelu. Polacy mieszkający w Irlandii bardzo zaangażowali się w akcję ratowania psa, który – wyrokiem sądu – został skazany na uśpienie. W akcie desperacji zwrócili się o pomoc do polskiego ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego. Ponad 10 tysięcy osób podpisało się pod apelem, który miał trafić do przedstawicieli polskiej dyplomacji w Dublinie. Niestety, akcja społeczna nie przyniosła rezultatów – pies został uśpiony.

- W sądzie były przedstawione cztery raporty ekspertów, z których dwóch nie miało nawet wystarczających uprawnień - mówi dziennikarzowi Superstacji Urszula Gralczyk. - Jedyny raport autorstwa licencjonowanego tresera, który widział Tajfuna, w ogóle nie został uwzględniony - skarży się Polka w Superstacji.

Zobacz także: