Nie mamy pieniędzy na utrzymanie psa

     Kilka dni temu przedstawiliśmy Państwu dramat głodzonego Wyżła medalisty z Bałut. Historia widocznie lubi się powtarzać, bo znowu otrzymaliśmy sygnały o głodzeniu czworonoga w Łodzi. Tym razem chodzi o sukę rasy Bernardyn, która została odebrana właścicielce przez pracowników OTOZ Animals. Była opiekunka tłumaczyła, że nie miała pieniędzy na leczenie i utrzymanie zwierząt.
 To doskonała okazja do podjęcia dyskusji na temat utrzymania czworonogów i możliwości szukania pomocy u właściwych organizacji pro zwierzęcych. To że nie mamy pieniędzy, nie zwalnia nas z obowiązku opieki nad swoimi pupilami. Zawsze możemy zgłosić się o pomoc – to żaden wstyd.

Agnieszka Przewies z OTOZ Animals mówi, że suczka była tak wygłodniała, że nie miała siły się podnieść. Weterynarz był zdziwiony, że w ogóle się rusza. Suczka ważyła ok. 40 kilogramów, czyli tyle ile powinie ważyć półroczny szczeniak. Dorosłe zwierzę jest zazwyczaj o połowę cięższe.

Oprócz chodzącego szkieletu 10-letniej suki w mieszkaniu znajdowała się także 15-letnia suczka jamnika. Inspektorzy z OTOZ Animals dodają, że jej stan był niewiele lepszy od bernardyna.

 Na podstawie 7 artykułu ustawy o ochronie zwierząt natychmiast odebraliśmy psy ich właścicielce. Sunie zostały przewiezione do lecznicy i poddane badaniu weterynaryjnemu - informuje Przewies. Inspektorzy złożyli  również wniosek do prezydenta Łodzi o bezzwłoczne odebranie zwierząt właścicielce i zawiadomili prokuraturę.

Interwencja w mieszkaniu na Widzewie była możliwa dzięki anonimowemu telefonowi. Jeżeli podejrzewacie Państwo, że któryś z sąsiadów znęca się, albo głodzi swoje zwierzęta, nie ignorujcie tego! Przymykanie oczu na ważne sprawy jest równie podłym czynem co znęcanie się nad zwierzętami!

Zobacz także: