Na amerykańskich lotniskach już od jakiegoś czasu pracują specjalnie wyszkolone psy, których zadaniem nie jest tropienie narkotyków, papierosów czy materiałów wybuchowych, a dotrzymywanie towarzystwa podróżującym i podtrzymywanie ich na duchu.
Stres związany z podróżą, długie oczekiwanie w kolejkach, opóźnienia wylotów, wszechobecny tłum, ciągłe kontrole, mogą wyprowadzić z nerwów nawet najspokojniejszego człowieka. Obecność psów działa na pasażerów stymulująco i koi zszargane nerwy. Jak wykazały badania, u pasażerów mogących pogłaskać psa i przez chwilę skupić uwagę na zabawie z nim poziom napięcia szybko się obniża. Nieznajomi uśmiechają się do siebie, a nawet zaczynają rozmawiać.
Pierwszym lotniskiem, na które wprowadzono psy (Golden Retrivery i Labradory) było San Jose – miało to miejsce w 2001 roku. Niedługo potem psy zostały zatrudnione na cały etat; obecnie jest ich aż 9. Podobne rozwiązanie zostało wykorzystane na lotniskach w Miami i Los Angeles. Znakiem rozpoznawczym czworonogów jest kolorowa kamizelka i bandana. Podróżujący, którzy nie chcą mieć kontakty z psami, po prostu nie przywołują ich do siebie. Każdy czworonóg musi odbyć szkolenie z zakresu posłuszeństwa oraz przejść testy predyspozycji.